„Wyjść i dobrze wypaść”
Bramka Kamila Łączka dała nadzieję na dobry wynik w meczu z Koroną Kielce. Przeczytajcie co nasz zawodnik powiedział przed jutrzejszym meczem z Lechią.
Kamil, przyznaj szczerze ile razy oglądałeś swoją bramkę zdobytą z Koroną, bo nie uwierzę, że nie oglądałeś przynajmniej kilka razy wykończenia tej akcji.
Kamil Łączek: Dobre pytanie. Chyba dwa albo trzy razy. Nie jest to jakoś przesadnie dużo. Internet pamięta jednak takie momenty i zawsze będzie można do tego wrócić. Może kiedyś dzieciom pokażę tamtą akcję! (śmiech)
Mimo 105 minuty w tamtym meczu Twoje przyspieszenie po bramce było takie, ze koledzy długo nie mogli Cię złapać, żeby się razem pocieszyć…
Bo dawno bramki nie strzeliłem i nie bardzo wiedziałem nawet jak się cieszyć po tym golu! Nie wiedziałem gdzie biec. Emocje wzięły górę, było to ważne trafienie i wszystko potoczyło się spontanicznie.
Do końca karnych horror trwaj w najlepsze, ale w końcu euforia w Niepołomicach nie miała końca. Marzy Ci się jutro powtórka z rozrywki?
Fajnie jest wygrać taki mecz. 1/16 czy teraz 1/8 finału Pucharu Polski to już wysoki szczebel. Nie każdy może zagrać na tym poziomie. Pokonaliśmy Koronę, a później spokojnie czekaliśmy na rywala. Fajnie, że drugi rok z rzędu będziemy gościć piłkarzy Lechii.
Oglądając tak na chłodno wydarzenia z tamtego meczu doskonale widać, że przede wszystkim nie wystraszyliście się Korony. To nie był mecz w którym czekaliście na najniższy wymiar kary, tylko atakowaliście z wiarą w zasadzie od pierwszej minuty.
Pamiętam nasze wypowiedzi po meczu. Zgodnie wszyscy podkreślaliśmy, że zagraliśmy z takimi samymi ludźmi jak my. Oczywiście grają dwa poziomy wyżej, zarabiają lepsze pieniądze, mają pewnie zdecydowanie lepsze warunki do pracy, ale nie wystraszyliśmy się. Chociaż pierwsze 15 minut było takie bojaźliwe. Z każdą minutą było coraz lepiej. Myślę, że mogliśmy wygrać ten mecz nawet wcześniej. Damian Lepiarz miał dwie sytuacje, ja też miałem dobrą okazję. W końcu po horrorze i rzutach karnych wszystko dobrze się skończyło.
Tamto spotkanie poprzedziło ligowe zwycięstwo z Siarką 3-0. Teraz do meczu z Lechią przystąpicie po porażce z Rakowem. Myślisz, że ten prysznic i pierwsza od roku porażka w Niepołomicach to dodatkowa mobilizacja przez Pucharem?
Cieszę się, że zaledwie kilka dni po meczu z Rakowem. To był specyficzny mecz. Przyjechał wicelider, zespół który dominował we wszystkich poprzednich meczach. U nas aż tak nie było tego widać. To my prowadziliśmy grę, ale brakło nam ostatniego podania i bramki. Teraz jest okazja do szybkiej rehabilitacji. Nie musimy czekać na kolejny mecz cały tydzień, szybka regeneracja i znowu wybiegniemy na boisko. W czterech meczach z rzędu nie wygraliśmy, czas się przełamać, być może właśnie z Lechią!
W ubiegłym roku w meczu z Lechią na boisko nie wybiegłeś. Mieliście pewnie analizę tamtego spotkania. Co zadecydowało o porażce?
Pamiętam, że po tamtym meczu trenera zwolniono. To był taki najbardziej widoczny skutek. Nie byliśmy wtedy mentalnie gotowi na ten mecz. Wystraszyliśmy się chyba zawodników z Ekstraklasy. Przed nim przegraliśmy dwa pierwsze mecze w lidze. I to przelało czarę goryczy. Nie jest łatwo nawet A-klasowej drużynie strzelić pięć bramek, więc nas ten bagaż goli zabolał. Daję słowo, że to się jutro nie powtórzy.
Patrząc na kadrę Lechii widać, że na każdej pozycji mają zawodnika o uznanej marce w Polsce…
Grają tam nie tylko reprezentanci Polski. Dziś jeden z zawodników Lechii dostał nawet powołanie do Reprezentacji Kanady. Mają szeroką kadrę, każdy z nich będzie chciał zagrać. Pewnie Puchar z nami będzie okazją, żeby na boisku pojawili się w cudzysłowie drugoplanowi zawodnicy. Ale to tacy sami ludzie jak my, też mają po dwie nogi! (śmiech). Musimy być świetnie przygotowani zwłaszcza mentalnie. Jeśli się nie przestraszymy to możemy się pokusić o fajny wynik.
Jutro wydarzenia z Niepołomic na żywo pokaże PolsatSport. To pierwszy taki przypadek. Lepszych przeciwników, otoczki meczu i reklamy piłki w naszym mieście a także Was jako piłkarzy z drugiej ligi nie sposób sobie wyobrazić.
Fajnie zagrać w takim meczu. Będzie okazja żeby się pokazać. Pewnie sporo osób obejrzy ten mecz. Dla naszego miasta to też spore wyróżnienie. Cała Polska będzie mogła zobaczyć transmisję z Niepołomic. Bardzo się cieszę, że zagramy w takim meczu. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży.
Różnie układały się Twoje losy w Puszczy. Chyba jednak ostatnie tygodnie to Twój najlepszy czas w drużynie. Jesteś pewny występu jutro?
Przewrotne są losy zawodnika. Przekonałem się o tym już nie raz. Trzeba wciąż pracować nad sobą, trzeba zasuwać na treningach i to naprawdę nie ma znaczenia czy się jest pierwszym wyborem trenera czy dwunastym. To jest nasza praca. Każda minuta spędzona na treningu powinna nas przybliżać to wyjściowego składu. Ale faktycznie mogę się zgodzić, że to mój dobry moment w Puszczy, który chciałbym wykorzystać. Szkoda, że trochę brakuje mi szczęścia, bo mógłbym mieć już spokojnie 3-4 bramki w tym sezonie ligowym. Cieszę się, z trener mi zaufał. Widzi we mnie jakiś tam potencjał i ja powoli tez widzę, że mogę coś drużynie dać. Staram się jak tylko mogę. Na pomocy wygląda to w miarę dobrze, w obronie niestety błędy się jeszcze przydarzyły. W meczu z Rakowem zdecydowanie miałem niestety udział przy bramkach rywala. Jest nad czym popracować.
Jutro podejdziecie do meczu jak do nagrody. Chcecie się po prostu pokazać i dobrze bawić?
Nic dodać nic ująć. Chcemy jutro wyjść na murawę, pokazać się dobrze na tle renomowanego rywala, dobrze wypaść w telewizji i dać sporo radości naszym kibicom.