Podsumowanie 2024 roku: cz. I (styczeń – marzec)
Do końca zbliża się kolejny historyczny rok dla Puszczy Niepołomice. Podczas tych 12 miesięcy nie tylko – ku zaskoczeniu wszystkich – obroniliśmy swój byt w PKO BP Ekstraklasie, lecz także wyrównaliśmy największe pucharowe osiągnięcie w historii Klubu. Za nami wspaniały rok, któremu warto przyjrzeć się z perspektywy czasu.
Jego realnym początkiem był dla nas nie tyle pierwszy, co czwarty dzień stycznia. Wówczas Puszcza rozpoczęła swoje przygotowania do rundy wiosennej sezonu 2023/24. Zawodnicy przeszli testy medyczne, by już 9 stycznia rozpocząć pracę na boiskach. Pierwszy okres przygotowań wiązał się także z dwoma sparingami: Żubry zagrały z Termalicą Nieciecza (2:1) i Czarnymi Połaniec (2:2), nabierając powoli rozpędu przed powrotem na ligowe boiska.
Kolejnym etapem przygotowań wkrótce stało się małe zgrupowanie w Skierniewicach, podczas którego rozegraliśmy następny mecz kontrolny – tym razem z miejscową Unią, remisując bezbramkowo. Równolegle do przygotowań boiskowych trwały również te transferowe. W styczniu do naszego zespołu dołączył Maciej Firlej, testowany już podczas kolejnej serii sparingów. Przed startem rundy wiosennej Żubry zagrały jeszcze z Odrą Opole (3:0), Garbarnią Kraków (3:2), Górnikiem Łęczna (2:1) i Zagłębiem Sosnowiec (1:1). Bogatsi o te rozegrane treningowe minuty, rozpoczęliśmy ligowe zmagania 9 lutego od meczu w Mielcu.
Inauguracja wiosny niestety nie poszła po naszej myśli. Puszcza, choć przez długi czas prowadziła, ostatecznie musiała uznać wyższość Stali, która w ostatnich siedmiu minutach meczu zdobyła najpierw bramkę na remis, a następnie decydującą – ustalającą wynik na 2:1. Mimo pechowego początku nie załamywaliśmy jednak rąk, a o bojowym stanie ducha drużyny zaświadczyć mógł już kolejny weekend. Wówczas po raz pierwszy Puszcza pojechała do Warszawy, by o ligowe punkty zagrać z utytułowaną Legią.
Waleczne Żubry sprawiły w stolicy dużą niespodziankę, wywożąc z trudnego terenu cenny remis i ponownie, jak w poprzednim spotkaniu – długimi momentami prowadząc z faworytem. Bramkę na 1:0 dla Puszczy w pierwszej połowie meczu zdobył Michał Koj, wprawiając stadion w osłupienie. Gospodarze wyrównali dopiero pod koniec spotkania. Wzmocniona mentalnie drużyna miała przed sobą kolejny cel w postaci meczu z Zagłębiem Lubin w kolejny weekend. Do starcia z Miedziowymi przystąpiliśmy jednak osłabieni: spotkanie w Warszawie kontuzją przypłacił Mateusz Cholewiak, który doznał złamań kości twarzoczaszki i jak pokazała przyszłość – wrócił do naszego zespołu dopiero po dłuższym czasie.
Przed meczem z zespołem z Lubina do drużyny dołączył kolejny nowy zawodnik – koreański pomocnik Jin-hyun Lee. Nasz gracz zaliczył bardzo szybki debiut, bo z Zagłębiem wszedł na boisko już po przerwie, rozgrywając pierwsze 45. minut w PKO BP Ekstraklasie. Niestety, mecz ponownie zakończył się remisem (1:1), który przełożył się tylko na jeden punkt do ligowej tabeli. W związku z tym z dużymi nadziejami jechaliśmy na kolejne spotkanie do Łodzi, by zmierzyć się z przeżywającym wówczas kryzys ŁKS-em. Po ciężkim boju, okraszonym piękną bramką Kamila Zapolnika, nie udało się nam jednak odnieść pierwszego zwycięstwa w nowym roku. Łodzianie zwyciężyli 3:2, pogarszając naszą sytuację w tabeli. Kolejnej okazji na punkty musieliśmy więc szukać w meczu z ówczesnym mistrzem Polski, Rakowem Częstochowa.
Spotkanie z zespołem spod Jasnej Góry zakończyło się remisem 1:1, wyrwanym przez Puszczę w ostatnich minutach meczu po dobrym wykorzystaniu rzutu karnego przez Łukasza Sołowieja. Po raz kolejny Żubry sprawiły duże problemy zespołowi z ligowej czołówki, lecz nadal pozostawaliśmy bez zwycięstwa na wiosnę. Kolejną okazją ku temu miało być wyjątkowe, rozpoczęte jeszcze jesienią i przerwane przez intensywną śnieżycę, spotkanie z Piastem Gliwice na wyjeździe. Mimo starań jednak to rywal wyszedł górą z tego starcia, wygrywając 1:0 po trafieniu Felixa w pierwszej połowie. W efekcie to Piast dopisał sobie zaległe trzy oczka do puli, zaś my niezmiennie musieliśmy szukać punktów w każdym kolejnym meczu.
Pierwszy kwartał 2024 roku zamknęło nam wyjazdowe spotkanie z ówczesnym liderem tabeli, Śląskiem Wrocław. Specyficzny „trójmecz”, rozegrane na przestrzeni jednego tygodnia mecze z Rakowem, Piastem i wrocławianami, zakończyliśmy z dorobkiem dwóch punktów – we Wrocławiu również wyrwaliśmy cenny remis na terenie faworyta. W spotkaniu nie padła ani jedna bramka.
Marzec kończyliśmy przerwą reprezentacyjną oraz okresem Świąt Wielkanocnych, który zarazem jednak oznaczał nasz powrót do gry. W Lany Poniedziałek, 1 kwietnia mieliśmy się zmierzyć z Radomiakiem Radom. Do meczu z rywalem z Mazowsza przystępowaliśmy jako zespół z szesnastego, spadkowego miejsca w tabeli, a jednocześnie stojący na równi punktowo z drużynami ze strefy bezpiecznej. Wszystko wskazywało na walkę o utrzymanie do ostatniej ligowej kolejki.
Ciąg dalszy nastąpi.