„Musimy zaorać boisko!”
Krzysztof Zaremba ma za sobą występy w Nadwiślanie Góra. W rozmowie skrzydłowy Puszczy Niepołomice zapowiada niedzielne starcie obu zespołów.
Marek Bartoszek: Kiedy odchodziłeś z Nadwiślana do Puszczy zespoły dzieliły dwie klasy rozgrywkowe. Spodziewałeś się, że tak szybko przyjdzie Ci się spotkać z byłymi kolegami?
Krzysztof Zaremba: Oczywiście, że nie. Spodziewałem się, że Nadwiślan może awansować, bo mieliśmy tam fajną paczkę i „śmierdziało” tym awansem. Z drugiej strony nie zakładałem, że nam przyjdzie spaść z pierwszej ligi. W rezultacie spotkamy się na boisku i cieszę się na ten mecz. Będzie okazja do rozmów z chłopakami, dowiem się co słychać w klubie, bo dosyć dawno mnie tam nie było. Zobaczymy co będzie w niedzielę.
Nasz kolejny rywal, Twój były klub będący beniaminkiem zgromadził zaledwie punkt mniej niż Puszcza. Co więcej znajduje się tuż nad strefą spadkową. O punkty więc łatwo Wam nie będzie.
Racja. Właśnie ostatnio to analizowałem. My po pierwszych meczach byliśmy w ligowej czołówce, a zespół z Góry miał problem ze strzeleniem bramki. Teraz sytuacja się odwróciła i różnica między nami wynosi zaledwie jedno oczko. Łatwo nie będzie bo tam się ciężko gra przyjezdnym. Jeśli poczują, że mogą coś ugrać to będziemy mieli bardzo trudne zadanie do wykonania. Jeśli natomiast uda nam się zagrać tak jak potrafimy, agresywnie i blisko rywala to powalczymy o punkty. Nie powiem teraz, że wrócimy z kompletem, bo słowa i tak zweryfikuje boisko. Będzie to mecz walki, zresztą jak każdy w tej lidze. Musimy jednak w końcu przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść, bo póki co nasza sytuacja w tabeli nie wygląda za ciekawie.
Przekazałeś już sztabowi szkoleniowemu i kolegom wszystko co wiesz o naszym kolejnym rywalu?
Póki co nie proszono mnie o to (śmiech)! Nie wiem czy będzie taka wola trenera. Oczywiście mogę przekazać moje spostrzeżenia dotyczące gry poszczególnych piłkarzy, ale boiskowe sytuacje są różne. Mogę powiedzieć, że jeden zawodnik gra głównie prawą nogą, drugi lewą, a trzeci strzela tylko głową, po czym okaże się, że na boisku zagra akurat zupełnie inaczej.
Jak krótko scharakteryzowałbyś zespół Nadwiślana.
Ich bezsprzecznym atutem jest trener Adam Nocoń. Z pewnością w drużynie panuje dyscyplina, bo trener Nocoń jest bardzo wymagającym szkoleniowcem. Dobrze wspominam czasy naszej wspólnej pracy. Nie ukrywam, że chciałbym jeszcze z nim kiedyś pracować. Po bardzo słabym okresie w moim wykonaniu w Łowiczu, gdzie grając jako napastnik nie mogłem trafić do siatki i nic mi nie wychodziło, trener Nocoń mimo iż miał tylko asystenta zostawał ze mną po treningu by popracować nad poprawą mojej gry. To przyniosło efekt i razem z Zacharą strzeliłem później najwięcej bramek. Szkoda, że później nasze drogi się rozeszły. Ja musiałem wrócić do Bielska skąd byłem wypożyczony. Złapałem kontuzję, minęło parę lat i trener zadzwonił do mnie kiedy Nadwiślan był w czwartej lidze. Nawet się nie zastanawiałem. Wiedziałem, że mnie dobrze przygotuje do gry. W ciągu roku zrobiłem naprawdę duże postępy i mogłem przyjść tutaj do Niepołomic. Gdyby nie to, że chciałem spróbować swoich sił w pierwszej lidze to pewnie bym do dzisiaj grał w Nadwiślanie. Nie żałuję oczywiście tej zmiany. Pograłem w pierwszej lidze, teraz choć gramy w drugiej to nadal nie poddajemy się w walce o powrót. Góra to mała miejscowość, w której panuje jednak świetna atmosfera i może się pochwalić fajnym klubem.
Ostatnio leczyłeś kontuzję. Trener Wójtowicz wspominał nawet, że nie widział Cię na treningu przez dwa tygodnie. Trenujesz już na pełnych obrotach? Będziesz gotowy do gry w niedzielę?
Od wczoraj trenuję już normalnie. Bólu już prawie w ogóle nie odczuwam. Będę do dyspozycji trenera. Oczywiście chciałbym zagrać w pierwszym składzie (śmiech). Ale czy dostanę szansę i na jak długo zamelduję się na boisku zależy od trenera.
Ostatnie dwa mecze to dwie porażki w których nie udało się nawet strzelić bramki. Macie pomysł jak przełamać tą ofensywą niemoc?
Z pewnością trener Wójtowicz wymyśli sposób na zmianę tego stanu rzeczy. Wariant na niedzielny mecz pewnie już jest przygotowany. Prawdę mówiąc gorzej już być nie może. Dwie porażki z rzędu i bilans 0-6. Powiedzmy sobie szczerze, takie wyniki bynajmniej nas nie satysfakcjonują. Panuje w drużynie mobilizacja i zarazem pewna nerwowość. Źle się pracuje w ciągu tygodnia po porażce, zwłaszcza kiedy na poprawę tego stanu musisz czekać przynajmniej tydzień. Myślę jednak, że po pierwszym zwycięstwie wszystko wróci na odpowiednie tory. Trzeba te punkty teraz wyszarpać. Jeśli nie możemy wygrać grając pięknie dla oka, a na Nadwiślanie raczej będzie o to trudno, to musimy po prostu harować na boisku. Zobaczymy jak będzie.
Miejsce w tabeli nie oddaje potencjału drużyny. Z czego to wynika?
Przed ligą na papierze wydawało się, że jesteśmy bezapelacyjnie w ligowej czołówce. Pierwsza piątka można powiedzieć należała nam się bez większych problemów. Jak widać nie zawsze od razu skład przekłada się to na wynik. Na dzień dzisiejszy Nadwiślan ma punkt straty do nas, a nam do czołówki trochę brakuje. Raczej przed sezonem nikt by nie powiedział, że z zespołem z Góry zagramy o to kto będzie w strefie spadkowej, a kto póki co będzie zajmował miejsce w bezpiecznym środku tabeli. O czołówce na razie nie mówię, bo kluby z czuba trochę nam odskoczyły. Tabela jest jednak na tyle płaska, że jedno, dwa zwycięstwa z rzędu spowodują, że będziemy w zupełnie innym miejscu i wszystko wróci do normy. Kibice i my sami zapomnimy o porażkach. Potrzebujemy serii zwycięstw. Po remisie na Kotwicy, wygraliśmy dwa mecze. Dostaliśmy cios na Brzesku, później dobił nas zespół Błękitnych. Chyba w głowach przegraliśmy ten mecz. W Limanowej wygraliśmy w ostatniej minucie, ale później niestety przyszedł mecz w Częstochowie. Tego meczu i spotkania z Rozwojem nie widziałem na żywo, gra ponoć była już lepsza, ale zabrakło wyniku. Musimy wyjść w pełni zmobilizowani od początku i zaorać to boisko. Innego sposobu nie widzę.
Mecz z byłym klubem to pewnie podwójna mobilizacja. Kto w niedzielę, będzie miał więcej powodów do zadowolenia?
Okaże się w niedzielę. Cieszę się na to spotkanie. Spotkam byłych kolegów z drużyny, będzie okazja do rozmowy. Czy będę grał to sprawa drugorzędna i decyzja naszego trenera. Jak dostanę szansę od początku będzie super, jak dostanę szansę z ławki wejdę by pomóc drużynie. Fizycznie czuje się świetnie, jak będzie piłkarsko – zobaczymy…
Świetnie się to dla Ciebie złożyło, że wracasz akurat na ten mecz…
Właśnie chłopaki śmiali się ze mnie w szatni po meczu w Brzesku, że pewnie wrócę na Nadwiślan. Wczoraj żartowałem o tym z Nowym (Łukaszem Nowakiem –przyp. red.). Tak wyszło. Leczenie przebiega dobrze, bólu nie czuję. Tak się akurat złożyło i mogę być tylko zadowolony, że wracam do zdrowia.
Rozmawiał Marek Bartoszek
fot. Zuzanna Kulesza