Ciągle patrzę w górę
Michał Mikołajczyk imponuje dyspozycją w ostatnich meczach. Lewy obrońca wrócił do pierwszego składu i wydatnie pomógł zespołowi w ostatnich zwycięstwach.
Marek Bartoszek: Michał wygląda na to, że rywalizacja o miejsce w składzie Ci służy. Pierwsze dwa spotkania w 2015 roku obejrzałeś z ławki rezerwowych, bo na Twojej pozycji zagrał sprowadzony zimą Kamil Łączek. Ale jak już wróciłeś do pierwszej ’11’ to zacząłeś asystować przy bramkach, a zespół wygrywać.
Michał Mikołajczyk: W poprzedniej rundzie zwłaszcza w końcówce liczba zawodników z których trener mógł skorzystać była bardzo ograniczona. Rywalizacji w zespole w zasadzie nie było lub była bardzo mało wyczuwalna. W przerwie zimowej pojawiły się nowe twarze i już od stycznia można było wyczuć, że będzie zdecydowanie trudniej przekonać do siebie trenera. Moim zdaniem taka sytuacja służy drużynie w skutek czego przybieramy na sile. W momencie gdy jakieś ogniwo wypada ze składu (kontuzje, kartki) drugi zawodnik wchodzi i daje taka sama jakość lub nawet większą. Podobna sytuacja była ze mną i Kamilem. Trener zdecydował się od początku rundy dać szansę Kamilowi, ja cierpliwie czekałem na swoją i skupiałem się na tym by być w jak najlepszej formie kiedy ona nadejdzie. Oczywiście gdy się nie gra występuje sportowa złość, ważne żeby ta złość przełożyła się na jeszcze większą pracę i chęć udowodnienia trenerowi, że to mnie się to miejsce w składzie należy.
W ostatnim meczu z Limanovią to Ty zagrałeś długa piłkę, którą przejął faulowany w polu karnym Stepankow, od Ciebie zaczęła się akcja w wyniku której drugą czerwoną kartkę zobaczył gracz Limanovii oraz to również Ty asystowałeś przy bramkach Adriana Napierały i Łukasza Nowaka. To był Twój najlepszy występ w ostatnim czasie? Na pięć bramek strzelonych przez Puszczę miałeś udział przy czterech to świetny wynik jak na obrońcę.
W ostatnim czasie rozegrałem dwa pełne spotkania które wygraliśmy i myślę, że oba te mecze to były dobre nie tylko z mojej perspektywy, ale i całego zespołu. Cieszę sie bardzo, że w końcu zdobywamy komplet punktów i możemy wyjść ze strefy spadkowej. Końcówkę poprzedniej rundy grałem na lewej pomocy, więc gra ofensywna nie jest mi obca. Cieszę się, że moje wejścia i dośrodkowania pomagają kolegom w zdobywaniu bramek, lecz dla mnie nie jest to aż tak istotne. Najważniejsze by Puszcza zdobywa 3 punkty i przesuwa się cały czas w górę tabeli.
Wygląda na to, że choć masz przede wszystkim zadania defensywne, lubisz zapędzać się do przodu. O wiele częściej atakujecie lewą – Twoją – niż prawą stroną.
Tak jak już wspominałem jeszcze kilka miesięcy temu grałem w pomocy, dlatego grę ofensywną mam we krwi. Lubię się podłączyć, zrobić przewagę w ofensywie czy dośrodkować w pole karne. Często jest to dużym zaskoczeniem dla przeciwnika co skrzętnie staram się wykorzystać.
Puszcza świetnie radzi sobie ostatnio przy stałych fragmentach gry. Stepankow z Gębalskim strzelili 6 na 6 rzutów karnych, a w ostatnich dwóch meczach po Twoich dośrodkowaniach padły również dwie bramki z rzutów rożnych. W meczu z Błękitnymi również pierwsza bramka padła po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Dużo pracujecie nad stałymi fragmentami gry?
Szczerze mówiąc nie. Mało czasu poświęcaliśmy na stałe fragmenty. Do wykonywania rzutów rożnych i wolnych z lewej nogi desygnowany był Piotrek Madejski. Odkąd 'Madej’ złapał kontuzję trener dał mi szanse i całkiem fajnie to na treningu wyglądało. Cieszę się, że udało się to przełożyć na mecz, a skutkiem tego były już dwie bramki. Co do karnych to nigdy jeszcze nie grałem w zespole w którym było ich aż tyle, lecz nie można powiedzieć ze jakiś był niezasłużony. Fajnie, że Roman z Adrianem się dogadali i strzelają na przemian, a zwłaszcza że są tak skuteczni.
Choć jesteście jedynym niepokonanym zespołem w lidze nadal można znaleźć pewne mankamenty. Jak dobrze zaczęliście sobie radzić w ataku, tak nadal – niezależnie od zestawienia linii obrony – tracicie bramki. W pięciu meczach grając na własnym terenie rywale strzelili Wam już 8 bramek.
Zmieniliśmy system gry na dwóch napastników. To wiąże się z bardziej ofensywnym nastawieniem. Z jednej strony stwarzamy sobie więcej sytuacji i strzelamy więcej bramek, ale także jesteśmy bardziej narażeni na utratę bramki. Myślę, że cały czas musimy pracować nad poprawą gry w obronie, bo kilku z tych straconych bramek mogliśmy uniknąć. Jednak najważniejsze abyśmy potrafili strzelić o jedną więcej bramkę od przeciwnika nawet jeśli jakaś stracimy.
W końcu udało Wam się wydostać ze strefy zagrożonej. Czy to ułatwi Wam grę w kolejnych meczach, czy jest jeszcze za wcześnie na nieoglądanie się za siebie?
Zdecydowanie lepsze nastroje panują gdy znaleźliśmy się „nad kreską” i mam nadzieje że od tego momentu będziemy tylko oddalać się od strefy spadkowej. Ja ciągle patrzę w górę, kogo możemy dogonić, a nie kto jest za naszymi plecami. Każdy mecz jest najważniejszy i skupiamy się tylko na tym żeby zdobyć 3 punkty w każdym kolejnym meczu.
W sobotę, w szóstym z rzędu meczu u siebie podejmiecie Raków Częstochowa, zespół który jesienią pokonał Was 5-0. Chyba chęć zrewanżowania się będzie spora.
Skupiamy się na sobie, a nie na rywalu. To od Naszej gry będzie zależeć co będzie w stanie pokazać przeciwnik.
Takie doświadczenie jakie zdobędziecie w tym sezonie będzie chyba nieocenione w przyszłości. Najpierw pół sezonu samych wyjazdów, teraz praktycznie całą rundę zagracie u siebie. Szalony ten sezon dla Was, oby został zakończony happendem!
Ten sezon jest specyficzny, lecz wiedzieliśmy od początku ze tak to będzie wyglądać, dlatego nie było to dla nas zaskoczeniem. Na pewno to że teraz gramy u siebie jest atutem, zespoły przyjeżdżają do Niepołomic cofnięte i nastawione na kontrę. To my mamy prowadzić grę i stwarzać zagrożenie pod bramka rywali co jest utrudnione ze względu na stan murawy, która cierpi z powodu kolejnego meczu rozgrywanego u siebie. Najważniejsze są punkty, mam nadzieje ze ta seria zwycięska będzie przedłużona i w kolejnym meczu będziemy mogli cieszyć sie z 3 punktów, a twierdza Niepołomice będzie straszyć rywali do końca sezonu.