„Będziemy stawiać opór”
O ligowych remisach, nieskuteczności napastników, szczelnej defensywie i nadziejach na pierwszy mecz ćwierćfinałowy mówi na godziny przed meczem trener Tomasz Tułacz.
Po strzelonym przez Michała Czarnego rzucie karnym w ostatnim meczu PP, komentujący to spotkanie dziennikarz Polsatu Sport powiedział, że „tak kończy się przygoda wielkiej Lechii w Pucharze Polski”. A jaka była Pana pierwsza myśl?
Że piękny sen dalej trwa. Zawodnicy stworzyli sobie niezapomnianą przygodę. To kolejna nagroda dla nich. Nie ma nic piękniejszego w piłce niż rywalizacja z zespołami z najwyższej ligi. Zespołom z niższych klas rozgrywkowych trudno zagrać sparing z taką drużyną, a co dopiero zagrać cztery mecze z drużynami Lotto Ekstraklasy i to jeszcze o stawkę. Pomyślałem też sobie, żeby ten sen trwał jak najdłużej.
Rok wcześniej właśnie po porażce drużyny z Lechią objął Pan prowadzenie Puszczy Niepołomice.
Czy to pytanie sugeruje, że przegrana z Pogonią sprawi, że stracę pracę?! (śmiech) Takie jest życie i praca trenera. Jak drużynie idzie, to wszyscy go lubią klepać po plecach i dobrze się o nim wypowiadać. Jak nie idzie to wszystko momentalnie się odwraca. Krąży takie porzekadło, że jak podpisujesz umowę z nowym klubem to już musisz być spakowany i gotowy do odejścia. Ważne jest dla mnie poczucie solidnej i rzetelnie wykonywanej pracy. Zespół musi wiedzieć co chce grać i mieć świadomość, że idzie się wspólnie w jednym kierunku.
Trenerzy nie lubią przyznawać się do błędów, czy mówić otwarcie, że czegoś nie przewidzieli. Pan kilka razy oficjalnie stwierdził, że liczba meczów do rozegrania tej jesieni Pana zaskoczyła.
I to jest mój największy błąd! (śmiech) W tym kontekście mówiłem o ewentualnym zwolnieniu. A tak prawdę mówiąc to nie szukamy żadnego usprawiedliwienia i nie chcę, żeby moje słowa o rozegranej liczbie meczów był jakąś formą asekuracji przed ewentualną porażką. Gramy świetnie, sami stworzyliśmy sobie okazję do gry, której wielu nam zazdrości i zagramy w tym roku na pełnych obrotach tyle meczów ile będzie trzeba. Mecz z Wartą faktycznie był naszym 18 pojedynkiem i w zasadzie moglibyśmy już być po sezonie, to jednak z wielką ochotą zagramy w tym roku jeszcze te dwa dodatkowe pucharowe z Pogonią i pięć ligowych.
Od meczu z Lechią, Puszcza jest niepokonana. Tyle, że z pięciu meczów ostatnie cztery zremisowała…
Z pewnością nie cieszą nas remisy u siebie. Inaczej się przyjmuje punkty zdobyte na wyjazdach. Każdy ten mecz chcieliśmy wygrać. Nie prowadzę zespołu tak by tylko nie przegrać meczu. Oczywiście możemy mieć bardziej lub mniej defensywną taktykę, ale każde ustawienie czy dobór zawodników ma nam dać szansę na wygraną. Każdy z tych 4 meczów miał inny scenariusz. Czasem brakowało skuteczności, ale z drugiej strony widać po zawodnikach, że już sporo grają. Zaczyna nam brakować polotu, co mnie trochę zaniepokoiło. Pracujemy nad tym by do końca rundy grać intensywniej i lepiej.
Pesymista powie, że Pana zespół strzelił w lidze najmniej bramek. Optymista, że mamy najlepszą defensywę. W lidze może to dać serię remisów, której jesteśmy teraz świadkami i część punktów mogło uciec. W pucharach taka sytuacja może mieć zamierzony skutek i dać sukces.
Wiem do czego zmierza to pytanie. W Niepołomicach najlepiej zremisujmy bezbramkowo, a w Szczecinie przynajmniej 1-1 lub wyżej! (śmiech). Trzeba się zgodzić z tym, ze mało strzelamy i wszyscy jesteśmy tym rozczarowani, zarówno sztab jak i zawodnicy. Marcin Orłowski nie przyjmuje z radością faktu, że ma jedną bramkę w lidze na koncie. Widzę, że się tym przejmuje. Nie możemy jednak nerwowo reagować. Trudno w to uwierzyć, ale my około 85% czasu na treningach przeznaczamy tylko na ofensywę! Czekamy na efekty. Dobieramy różne rozwiązania. Martwi nas ta nieskuteczność, ale jestem przekonany, że praca zawsze się obroni. Ważny jest dla nas mecz, w którym stworzymy sobie więcej sytuacji i je wykorzystamy. Wtedy wróci wiara w swoje możliwości strzeleckie.
Przyjeżdża Pogoń. Zdecydowany faworyt tego dwumeczu, który biorąc pod uwagę liczbę drużyn z Ekstraklasy walczących jeszcze w Pucharze Polski, ma ogromną szansę na zdobycie trofeum. Pokonanie Korony i Lechii nie może zaciemnić realiów i dysproporcji pomiędzy obiema drużynami.
To prawda. Chociaż to samo było z Koroną, bo kiedy do nas przyjeżdżała była na fali i zajmowała zdecydowanie lepszą pozycję w tabeli Lotto Ekstraklasy niż teraz. Lechia przyleciała do nas jako drużyna z czuba tabeli, a teraz jest pierwsza i buduje jeszcze swoją przewagę. Bardzo szanujemy Pogoń i wiemy, że w teorii naszej szanse są praktycznie marginalne. Ale piłka nożna nie miała by tak wielkiej liczby kibiców na całym świecie, gdyby nie takie przykłady jak nasze występy w tej edycji Pucharu Polski. Nie jesteśmy faworytem, wiemy, że procentowe szanse są niewielkie, ale się nie położymy. Będziemy chcieli stawiać opór jak najdłużej i osiągnąć taki wynik, by mieć po co jechać do Szczecina.
Pogoń w przypadku naszego dobrego występu w Niepołomicach pewnie zrobi wszystko żeby nie rozstrzygać sprawy awansu w rzutach karnych. Do świetnych interwencji Andrzeja Sobieszczyka warto dorzucić rzut karny obroniony przez Marcina Staniszewskiego w 90 minucie meczu z Wartą. Mamy takich bramkarzy, że praktycznie bez różnicy który z nich staje między słupkami!
Aż tak daleko nie wybiegamy, ale to dobry czas żeby ich obu pochwalić. Stworzyli fajną grupę, jeśli w przypadku dwóch osób możemy mówić o grupie. Obaj dobrze wiedzą dlaczego są takie, a nie inne decyzje. Bronią na zmianę. Jedne trochę mniej, drugi więcej. Wspierają się i są tego efekty. Andrzej bardzo dobrze bronił w pucharze, Marcin w lidze, teraz dostał jeszcze powołanie do Reprezentacji Polski u-20 co jest dumą dla całego klubu. Patrząc na kluby z których pochodzą pozostali reprezentanci to nasza Puszcza wygląda dosyć skromnie. A wracając do tych ewentualnych karnych… marzyłbym, żeby to one w Szczecinie decydowały o awansie.
To nie jest tajemnicą, że zespół z Longinem Uwakwe w składzie, a bez Nigeryjczyka to zupełnie dwie różne drużyny. Czy borykający się ostatnio z problemami zdrowotnymi piłkarz będzie jutro gotowy do gry?
Właśnie na Longinie najbardziej odbiły się te mecze pucharowe. Zaraz po Lechii gdzie rozegrał 120 minut mieliśmy badania i mecz z Polonią Bytom. Okazało się, że w jego przypadku zakwaszenie organizmu jest bardzo wysokie. Nie wiem czy zwykły człowiek potrafiłby funkcjonować mają taki wynik jak Longi. Nie grał co prawda od początku w Bytomiu, ale jak wszedł to bardzo pomógł zespołowi. Wygraliśmy, ale jego wejście odbiło się na kolejnym występie i kontuzji mięśniowej. Miał dłuższą przerwę. Był zupełnie inaczej przygotowywany, ale jest do dyspozycji i myślę, że jutro zagra.
Czeka nas kolejny horror z happy endem?
Chciałbym, żebyśmy jak najdłużej byli w meczu i jak najdłużej stawiali czoła Pogoni. To jest kluczowe do osiągnięcia dobrego wyniku. Wszystko będzie podporządkowane temu celowi. A to może dać szansę na rozegranie drugiej połowy w Szczecinie. Oczywiście to jeszcze nie koniec naszej przygody, ale myślę, że kibice juz mogą być z nas dumni. Niezależnie od wyniku to nasz ostatni mecz pucharowy w tym roku kalendarzowym w Niepołomicach. Proszę o docenienie tego wysiłku. My bardzo doceniamy jak ważna jest ich rola w tych pucharowych zwycięstwach. To również ich udział. Bardzo pomogli tej drużynie.
Daty i terminy pierwszych meczów ćwierćfinałowych również działają motywująco. Mecz Puszczy z Pogonią jest jedynym środowym spotkaniem. A to oznacza, że wiele osób z ciekawości będzie chciało zobaczyć „Królową rzutów karnych” jak nasz zespół określają teraz dziennikarze sportowi.
To jest dodatkowy atut. Świadomość, że wielu kibiców, działaczy czy scoutów innych drużyn będzie nas oglądać w potyczce z Pogonią. To duży handicap i plus. Chciałbym, żeby piłkarze nie zawiedli i mieli poczucie, że zrobili wszystko by dobrze się zaprezentować szerszej publice piłkarskiej w naszym kraju.