Porażka po zażartej walce
Piłkarze Puszczy Niepołomice ulegli Górnikowi Łęczna w 30. kolejce piłkarskiej I ligi 1-2. Na wielką zasługę zasługuje fakt, że zawodnicy z Niepołomic przez prawie godzinę walczyli z wiceliderem grając w osłabieniu.
Dzisiejsze spotkanie przed jego rozpoczęciem było przez moment zagrożone. Jeszcze przed południem na murawie po ulewach jakie nawiedziły Małopolskę w ostatnich dniach potworzyły się kałuże. Na szczęście pogoda z każdą godziną się poprawiało, opady ustały, a boisko udało się przygotować do dzisiejszego meczu.
Od pierwszej minuty w środku obrony parę z Tomaszem Wełną zajął Jarosław Lizak, który zastąpił kontuzjowanego Wallace’a. Trio w środku pola tym razem stanowili natomiast powracający do składu Marcel Kotwica, Paweł Strózik i Longinus Uwakwe. I to właśnie sytuacja z zawodnikiem z Nigerii stała się kluczową dla przebiegu dzisiejszego spotkania.
Nim jednak nastała feralna 35 minuta spotkanie toczono w dość spokojnym tempie kontrolowali zajmujący 12 miejsce w tabeli gracze Puszczy. Tak naprawdę w grze obu zespołów nie było widać różnicy jaka dzieli obie drużyny w ligowej tabeli. Przyczajony Górnik czekał na to co zaproponują gospodarze.
Po półgodzinie gry pierwsze ostrzeżenie piłkarze z Niepołomic otrzymali po mocnym strzale Bożoka, który minął jednak bramkę strzeżoną przez Andrzeja Sobieszczyka. Kilka minut później po faulu na jednym z piłkarzy Puszczy, piłkę odkopnął Nikitović, przeszkadzając tym samym w rozpoczęciu gry gospodarzom. Kartki jednak nie dostał. Minutę później w identycznej sytuacji, zagranie gracza z Łęcznej niemal skopiował Uwakwe, z tymże od piłki nie odkopał tylko zablokował. Arbiter Wajda uznał jednak, że kartka Nigeryjczykowi się należy.
Longinus zawzięcie protestował i za owe protesty sędzia Wajda postanowił wysłać go to szatni. Grający w komplecie gracze Puszczy nie byli w tym meczu faworytem, grając w 10 dalsza część meczu zdawała się być egzekucją w wykonaniu drużyny z Łęcznej.
Tak się jednak nie stało piłkarze z Niepołomic walczyli za dwóch niwelując determinacją i wolą walki braki personalne. Choć goście coraz częściej zagrażali to jednak ambitnie broniąca się puszcza kasowała ataki rywali. W końcu po godzinie gry patent na Sobieszczyka znalazł Bonin, który wygrał pojedynek o górną piłkę z naszym bramkarzem i wyprowadził Górnika na prowadzenie.
Zmiana wyniku spowodowała, że trener Wójtowicz postanowił zaryzykować. Na boisku zameldowali się Nowak i Biel, którzy zmienili Marcela Kotwicę i utykającego Mateusza Cholewiaka. Łukasz 6 minut po wejściu na boisko doprowadził kibiców zgromadzonych przy Kusocińskiego niemal do ekstazy. Łukasz huknął zza pola karnego w taki sposób, że Sergiusz Prusa nie zdążył nawet zareagować, a piłka niemal rozerwała siatkę jego bramki.
Kiedy w 82 minucie Andrzej Sobieszczyk wygrał sytuację sam na sam z jednym z graczy gości wydawało się, że nic nie zabierze już heroicznie zdobytego punktu. W ostatniej minucie meczu Arkadiusz Woźniak najprzytomniej zachował się w polu karnym i z bliska ustalił wynik meczu na 1-2 dla gości.
W ostatnich sekundach meczu potężnie kropnął jeszcze harujący za trzech Paweł Strózik, niestety piłka minęła nieznacznie bramkę gości. Po tej akcji Tomasz Wajda postanowił zakończyć mecz.
Marek Bartoszek
fot. Zuzanna Kulesza