„Nieważne kto strzela, ważne 3 punkty”
Zbigniew Zakrzewski to z pewnością bohater wczorajszego spotkania. Mecz rozpoczął od pierwszej bramki dla Puszczy, a zakończył świetną asystą, która pozwoliła na zdobycie zwycięskiego gola.
Jak stwierdził po meczu to zwycięstwo jeszcze bardziej poprawi nastroje panujące w drużynie i ułatwi dalszą walkę na wyjazdach.
Bardzo dobrze się czujemy po tym meczu – powiedział Zbigniew Zakrzewski. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, bo wiele kolejek musimy zagrać pod rząd na wyjazdach. Mecz się ułożył bardzo dobrze. Później oddaliśmy trochę pola drużynie Znicza. Mieliśmy swoje sytuacje, były obiecujące kontrataki, ale brakowało tego ostatniego podania. W końcówce świetnie się to ułożyło. Dostałem bardzo dobrą piłkę, praktycznie sam to mogłem kończyć bo już mijałem bramkarza, ale dograłem Darkowi Gawęckiemu, który był w lepszej pozycji. Nieważne kto strzela, ważne, że drużyna zdobywa trzy punkty – skomentował wydarzenia na boisku.
Na pytanie czy wiedział kto jest adresatem ostatniego podania przyznał, że nie miało to większego znaczenia, liczyła się tylko lepsza pozycja kolegi z drużyny.
Widziałem, że ktoś nabiega. Przyznam szczerze nie wiedziałem dokładnie kto to jest, ale wolałem dograć bo był lepiej ustawiony – stwierdził. Wiedzieliśmy, że Puszczy się tutaj bardzo trudno grało, ale w końcu udało się wygrać. Mamy nadzieję, że teraz będziemy się już koncentrować na naszej grze i zdobywać kolejne punkty, bo ta runda będzie dla nas bardzo ciężka – zauważył.
Takie zwycięstwa, wydarte w ostatnich sekundach cementują zespół. Jak twierdzi napastnik Puszczy, sporo elementów gry wymaga jeszcze poprawy, ale już widać, efekty wspólnej w porównaniu do meczu w Kołobrzegu.
Z meczu na mecz powinno być coraz lepiej. Będziemy się zgrywać. Mankamentów jest jeszcze sporo, trener i my sami mamy sporo pracy. Nie gramy jeszcze tego, co sobie zakładaliśmy przed rundą, ale z przebiegu całego meczu wyglądało to lepiej niż w Kołobrzegu, tam pierwszą połowę przespaliśmy, a dziś graliśmy na dobrym równym poziomie. Więcej było gry piłką, mnie takich długich podań i głupich niewymuszonych strat piłki – ocenił.
Zakrzewski przyznał, że ta ostatnia akcja i zryw w ostatnich minutach nie był przypadkowy. Życie mnie już nauczyło, że nawet jeśli brakuje sił w 70 minucie to lepiej mądrze postać niż głupio biegać. Trzeba złapać oddech i skoncentrować się na jednej czy dwóch sytuacjach w końcówce, bo to może przynieść efekt. I tak właśnie dziś było – zakończył z uśmiechem.