Remis z liderem
W meczu 18. kolejki Nice 1 ligi Puszcza Niepołomice zremisowała 1-1 z liderem rozgrywek Chojniczanką Chojnice. Obie bramki z tego spotkania zostały zaliczone jako trafienia samobójcze.
Mecz znakomicie rozpoczął się dla piłkarzy Puszczy, którzy już w czwartej minucie meczu objęli prowadzenie. Wszystko zaczęło się od dośrodkowania Macieja Domańskiego po którym wybita piłka spadła na nogę Michała Mikołajczyka. Ten wrzucił w pole karne, tam zagranie przedłużył Mateusz Bartków, a niepilnowany Ryndak uderzył na bramkę. Janukiewicz zdołał sparować strzał, ale piłka obiła się od Markowskiego i wpadła do siatki.
Kilkanaście minut później trener Tułacz był zmuszony do pierwszej roszady. Problemy zdrowotne z udem zgłosił Maciej Domański i trener nie chciał ryzykować pogłębienia kontuzji najlepszego strzelca w zespole.
W zasadzie jedynym wartym odnotowania momentem w pierwszej połowie meczu był rzut wolny wykonywany przez Kieruzela. W 40 minucie spotkania z prawie 40 metrów uderzył Kieruzel, ale piłka odbiła się od poprzeczki.
W pierwszej połowie znakomicie zorganizowani piłkarze Puszczy nie pozwalali na wiele najlepszej drużynie w lidze.
Po zmianie stron mecz nabrać nieco więcej rumieńców, choć trzeba pamiętać, że spotkanie toczyło się w trudnych warunkach atmosferycznych. Do wiatru i niskiej temperatury dodatkiem po zmianie stron był jeszcze padający deszcz.
Chojniczanka za wszelką cenę szukała bramki wyrównującej. Pierwszy sygnał do ataku chciał dać Drozdowicz, ale linia defensywna Puszczy jak w całym spotkaniu w porę potrafiła zablokować rywala.
Drozdowicz również kilka minut później mógł wyrównać losy meczu, kiedy to Chojniczanka wyprowadziła kontratak osiągając przewagę liczebną na połowie Puszczy. Po rykoszecie piłka odbiła się jednak słupka i zatrzymała się w rękawicach Staniszewskiego.
Piłkarze Puszczy starali się odgryzać rywalom i również szukali okazji do zdobycia drugiej bramki. Chwilową utratę koncentracji mógł wykorzystać Orłowski, który sprytnie wygrał walkę o górną piłkę po zagraniu Bartkowa, ale nie dał rady pokonać bramkarza Chojniczanki.
W 70 minucie meczu kolejną okazję na bramkę zmarnowali gospodarze. Po stracie Dawida Ryndaka, żółto-czerwoni ruszyli z akcją zaczepną, ale bramka strzeżona przez Staniszewskiego była jak zaczarowana, który w 82 minucie meczu świetnie podbił piłkę po rzucie wolnym wykonywanym przez Grzelaka.
W doliczonym czasie gry przyszło jednak wyrównanie. Piłka dośrodkowywana w nasze pole karne została złapana przez Staniszewskiego, który w powietrzu został popchnięty przez Skowrona. Arbiter boczy zasygnalizował jednak, że piłka przekroczyła linię bramkową, a arbiter prowadzący spotkanie nie dopatrzył się faulu i mecz po sporej kontrowersji zakończył się podziałem punktów.