Tomasz Tułacz: Wróciliśmy do charyzmy zespołu
FOTO OSCAR MROZOWSKI | OVERLIA STUDIOW dramatycznych okolicznościach „Żubry” wyrwały dziś jeden punkt z rąk lidera tabeli. Po ostatnim gwizdku spotkania z Rakowem mecz podsumowali obydwaj szkoleniowcy: Tomasz Tułacz i Marek Papszun.
Tomasz Tułacz (Puszcza Niepołomice): Gratulacje dla zespołu za wyciągnięcie punktu – w tak trudnej sytuacji, z zespołem o takiej renomie, jak Raków. Z Rakowem zawsze ciężko nam się gra. Rzadko zdobywaliśmy z nimi punkty, ale zarówno w poprzednim, jak i w tym sezonie zdobyliśmy po jednym w meczach domowych. Wtedy, jak i teraz – też było to w trudnej sytuacji.
Wiadomo, jak wymagającym i trudnym rywalem jest Raków, jakich posiada jakościowych zawodników. Jeszcze raz ogromne gratulacje dla zespołu. Chciałbym też podziękować naszym Kibicom, bo naprawdę bardzo pomogli zespołowi. Wspierali go cały mecz i byli naszym dwunastym zawodnikiem. Pomogli zremisować to spotkanie. Ktoś powie, że to „tylko” punkt, ale dla mnie to punkt, który może nam bardzo pomóc w sferze mentalnej i bardzo na to liczę.
Chciałbym też dodatkowo podziękować ekipie z Gorzyc, która dzisiaj przyjechała na nasz stadion. Stal Gorzyce, a kiedyś Tłoki, to zespół, w którym grałem 20 lat temu w piłkę. Byłem dziś bardzo wzruszony, gdy przed meczem otrzymałem koszulkę, w której występowałem – wspomniałem cały klub, jego pracowników i zawodników. Z tego miejsca bardzo, bardzo im dziękuję.
Dzisiaj przede wszystkim wróciliśmy do charyzmy zespołu. Charakteru drużyny, która się nigdy nie poddaje – nawet kiedy się nie układa, kiedy rywal jest lepszy, dominuje i prowadzi grę. Ten mecz ułożył się tak, że do przerwy też mieliśmy swoje sytuacje, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że Raków kontrolował grę.
Nie chciałem powtórki z meczu pucharowego, w którym szybko zwiesiliśmy głowy i otrzymaliśmy drugą bramkę. Udało się nam jej nie stracić w pierwszej połowie, a w drugiej zareagowaliśmy zmianami, które podniosły jakość naszego pressingu. Wpuściliśmy Raków w naszą grę, dzięki czemu mieliśmy okazje i stałe fragmenty. Mogliśmy bazować na tym, co mamy dopracowane – wybloki, walka o drugie i trzecie piłki, umiejętne ustawianie się. To spowodowało, że Mroziński już wcześniej mógł wyrównać, bo miał doskonałą sytuację. Dobrze, że Raków nie zamknął meczu kontrą czy inną niebezpieczną sytuacją, bo narażaliśmy się na to. Uważam jednak, że determinacją i charakterem w drugiej połowie zasłużyliśmy na ten punkt.
Bardzo liczę na to, że jakość piłkarska naszych zawodników zafunkcjonuje. Niektórzy nie wierzą w swoje umiejętności, choć potrafią wyróżniać się w danych momentach meczu. Uważam, że jest tutaj grupa piłkarzy, która oprócz fundamentu, jakim jest nasze DNA – charyzma, odpowiednie podejście do meczu, nastawienie – może dołączyć swobodę grania, bo chłopaków na to stać. Rok temu mogliśmy mówić, że prawie nikt z nas wcześniej nie grał w Ekstraklasie, ale dziś wielu ma 40-50 spotkań za sobą. Przy czym oczywiście mówię o tych, którzy już z nami wtedy byli – nowi zawodnicy mają często jeszcze większe doświadczenie. Liczę na nich. Naszym kłopotem do tej pory były problemy kadrowe i kontuzje. Jeśli to się wyciszy i dojdą do nas wszyscy nieobecni, to myślę, że pokażemy charakter w połączeniu z jakością.
Marek Papszun (Raków Częstochowa): Na pewno jesteśmy rozczarowani. Bramka pozbawiła nas zwycięstwa w ostatniej akcji meczu, a to zawsze jest bolesne. Dla mnie jednak najgorsze jest to, że powinniśmy zamknąć przeciwnika wcześniej.
Znaliśmy rywala, wiedzieliśmy jak będzie wyglądał ten mecz – i wyglądał dokładnie tak, jak miał. Nie ustrzegliśmy się błędów po stałych fragmentach, jeszcze wcześniej Mroziński miał świetną sytuację. Ciąg błędów w ostatniej akcji meczu zdecydował o tym, że remisujemy wygrany mecz – gdybyśmy to wybronili, najpewniej udałoby się zwyciężyć. Tak jednak czasem jest, tak też wyglądają mecze.
Gratuluję Puszczy zdobycia jednego punktu: zagrali z dużą determinacją, jakiej się spodziewaliśmy. My zaś gramy dalej. Niezależnie od tego, czy wygralibyśmy tutaj, czy przegrali, nie zapewnilibyśmy sobie tutaj ani mistrzostwa, ani pucharów. Zremisowaliśmy, gramy dalej – mamy przed sobą kolejny mecz u siebie, musimy się do niego przygotować i wygrać przed własną publicznością.