„Wnioski wyciągnięte”
Rozmowa z trenerem Dariuszem Wójtowiczem przed sobotnim spotkaniem z Rozwojem Katowice. Szkoleniowiec Puszczy odnosi się w wywiadzie do wydarzeń w Częstochowie, a także wspomina z jakim problemami aktualnie boryka się nasz zespół.
Marek Bartoszek: Po meczu w Częstochowie przyznał Pan, że ten blamaż bierze Pan na siebie. To odważna deklaracja, biorąc pod uwagę fakt, że rzadko trenerzy wypowiadają takie słowa.
Dariusz Wójtowicz (trener Puszczy Niepołomice): Czy trenerzy stronią od takich stwierdzeń? Nie wiem. Faktycznie może ja rzadko mówię takie słowa, że winę za porażkę biorę tylko na siebie. Coś w tym jednak jest. Nie rzuciłem ich na wiatr. Każdy z nas jest człowiekiem i popełnia błędy. Wykonawcami są co prawda zawodnicy, ale mogłem nasz skład zestawić inaczej. Tak samo taktyka jaką obraliśmy się nie sprawdziła. Była zbyt odważna, na tle Rakowa nasz zespół z różnych przyczyn nie mógł wykonać swoich zadań. Uznałem, że choć piłkarze powinni spełnić zadania jakie otrzymali to dużą odpowiedzialność za ten wynik ja ponoszę. Gdybym to przewidział i inaczej ocenił to być może wynik byłby. Nie nazwałbym tego meczu blamażem, bo choć wynik to absolutnie sugeruje, to jednak patrząc na wydarzenia boiskowe mieliśmy do czynienia ze sporym zbiegiem okoliczności. Ten wynik biorąc pod uwagę rozmiary naszej porażki akurat tak się ułożył. Oczywiście nasz przeciwnik był lepszy, powiedziałbym nawet, że zdecydowanie, ale czy jest między nami różnica pięciu bramek czy dwóch klas? Powątpiewam.
W takim razie czy sroga lekcja w Częstochowie została solidnie przeanalizowana. Udało się nazwać błędy i je wyeliminować?
Po każdym meczu analizujemy naszą grę, czy to będzie miało skutek, dowiemy się tego po rozegraniu meczu z Rozwojem i po kolejnych spotkaniach. Każda analiza ma to do siebie, że trzeba po niej wyciągnąć wnioski. I my takie wyciągnęliśmy. Natomiast trzeba zauważyć, że niestety jesteśmy zespołem, który jest kompletny. Kontuzje dwóch zawodników: jak Maluga czy Zaremba powodują, że mamy ograniczone pole manewru. Roszady będą, te ruchy mogą przynieść oczywiście efekt, ale nie jest to takie pewne. Proszę zauważyć, że kiedy graliśmy w optymalnym składzie właśnie z zawodnikami o których wspomniałem, mającymi nieco inne predyspozycje niż piłkarze, którzy aktualnie zajmują ich pozycje to gra wyglądała inaczej. Mamy jednak taką kadrę jaką mamy i musimy kroić z tego co jest.
Czy to najtrudniejszy dla Pana moment od czasu rozpoczęcia pracy w Niepołomicach?
Myślę, że tak. Choć to nie do końca jest najtrudniejszy moment dla mnie osobiście. Jest to raczej moment w którym oczekiwania są może trochę zbyt duże do tego co udało nam się zbudować. Stąd bierze się niedosyt. Ja cały czas patrzę do przodu. Zdobyliśmy 11 punktów na wyjeździe. To najwięcej z całej lidze, choć pamiętamy, że żaden zespół dotąd nie rozegrał tyle meczów wyjazdowych, by pochwalić się takim wynikiem. Natomiast z pewnością kiedy wszystkie drużyny rozegrają tyle samo meczów na wyjeździe to będziemy w czołówce. Myślę, że zespół musi patrzeć na przyszłość przez pryzmat całej rundy albo sezonu. Opóźnienia w budowie powodują, że w październiku tez nie zagramy na Kusocińskiego. To specyficzna sytuacja. Na wiosnę, też nasz terminarz nie będzie „normalny” bo wtedy będziemy grać praktycznie każdy mecz u siebie. Brakuje takiego „oddechu” który pojawia się kiedy na przemian gra się na wyjeździe i u siebie. Po zakończeniu rozgrywek będzie można zweryfikować, czy wykonaliśmy robotę taką jak wszyscy od nas oczekują.
Wygląda na to, że w październiku nie uda się zagrać w Niepołomicach. Pierwszy mecz na Kusocińskiego planowany jest na 2 listopada.
To dodatkowe utrudnienie.. Ściany nam na razie nie pomagają, ale trzeba sobie jakość radzić.
Przed nami pojedynek z Rozwojem. Jak opisałby Pan ten zespół?
To niewygodny rywal. Drużyna z charakterem, ze Śląska. Rozwój ma bardzo wyrównany skład. Może nie ma w nim wielu gwiazd, ale ma Tomka Wróbla, który jest jedną z najjaśniejszych postaci w całej lidze. Potrafią grać w piłkę. Będzie to trudny rywal. Ale jak z każdym w naszej można z nimi i wygrać i przegrać.
Do zajęć z zespołem wrócił Krzysztof Zaremba. Będzie gotowy by wspomóc zespół w jutrzejszym meczu?
Pojawił się dziś na zajęciach po raz pierwszy. Prawdę mówiąc jestem zdziwiony, że przyszedł na trening, bo go nie widziałem chyba ze dwa tygodnie. Zupełnie nic nie mogę o nim teraz powiedzieć.
Przedłużają się natomiast problemy zdrowotne Dominika Malugi.
Jego sytuacja nie wygląda za ciekawie. Ta przerwa się wydłuża. Nim wróci do treningów minie pewnie jeszcze przynajmniej dwa tygodnie. Później będzie musiał popracować nad powrotem do optymalnej dyspozycji. Więc tutaj czasu jeszcze trochę musi minąć i niestety jest to dla nas spory problem.
Po meczu z Rakowem na uraz narzekał również Łukasz Nowak. Jak na dzień dzisiejszy wygląda jego stan zdrowia?
Łukasz dziś wchodzi w normalny trening. Jeśli się okaże, że może normalnie pracować to będziemy chcieli z niego skorzystać. Będzie wtedy brany pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej.
W kadrze ma Pan od wczoraj nowego napastnika. Dariusz Sosnowski ma szansę wywrzeć presję na Zbigniewie Zakrzewskim?
Sosnowski to zawodnik, który trenuje z nami już dwa tygodnie. Obserwujemy go więc już jakiś czas. Ale obserwacja treningowa nie zawsze jest wykładnikiem. Prawdziwym sprawdzianem będzie dopiero bój o punkty. Widać jednak, że coś w tym chłopaku drzemie. Ma potencjał. Podpisaliśmy z nim kontrakt bo ma dwa niezaprzeczalne atutu. Jest napastnikiem, więc może rywalizować z Zakrzewskim i trochę napierać na Zbyszka, który nie będzie czuł się że miejsce w składzie musi mieć. Dotąd wiedział, że wychodzi zawsze bo nie ma konkurenta. Po drugie Sosnowski to młodzieżowiec co też może nam rozwiązać parę problemów.
Porażka 0-5 w ostatnim meczu wymaga zmian personalnych w wyjściowym składzie. Będzie rewolucja czy korekta?
Musimy zrobić korekty. Pole manewru co jeszcze raz powtórzę mamy ograniczone. Akurat na pozycjach, gdzie potrzebowalibyśmy zmiany, by zespół inaczej funkcjonował, nie mamy absolutnie żadnego wyboru. Trzeba mięć tego świadomość, że piłkarze, którzy nie wychodzą w składzie są również dobrzy, ale się dublują z tymi, którzy grają. Nie są alternatywą na te pozycje gdzie mamy problem.
Czyli do składu wrócą pewnie Sobieszczyk i pauzujący za kartki Biernat…
Po takim słabszy występie „Borysa” musimy zareagować. Andrzej na pewno jest bardziej doświadczonym zawodnikiem. Przede wszystkim to Sobieszczyk jest pierwszym bramkarzem i broniłby w Częstochowie, gdybyśmy mieli większe pole manewru na innych pozycjach. A tak musieliśmy wstawić Młodzieżowca do bramki. Marcin Biernat to nasz podstawowy obrońca, bo mamy w składzie czterech nominalnych defensorów. I tych czterech gra, bo innymi nie dysponujemy. W przypadku braku któregoś z nich musi się pojawić w tej linii zawodnik grający tam z konieczności. Dlatego Marcin wraca, choć również trzeba przyznać, że jego dotychczasowe występy można ocenić w miarę pozytywnie.
Od początku sezonu gra Puszczy to nieustanna sinusoida. Dobre mecze przeplatane są słabymi jak to nieszczęśliwie przegrane w Brzesku, czy porażka w Stargardzie, później po dobrym meczu z Limanovią przyszła porażka z Rakowem. Teraz powinien uwidocznić się ten lepszy moment drużyny.
Trzeba sobie tego życzyć. Ta huśtawka wynika z faktu, że brakuje stabilności składu i możliwości zastąpienia ludzi. Kiedy graliśmy w pełnym zestawieniu, zdobyliśmy bodajże w czterech meczach osiem punktów. Później graliśmy w kratkę, bo zespół posypał się personalnie. Jest takie przysłowie, któremu ja hołduję, że można czasem coś z niczego zrobić, ale brutalna prawda jest taka, że z gówna bata się nie ukręci.
W tym tygodniu dwa razy zespół miał wolne. To chyba dość mało spotykany plan treningów. Z czego to wynika?
Faktycznie tak było. Jest on podyktowany mikro-cyklem naszych treningów. Miało to przede wszystkim na celu, by zespół po cięższych treningach zregenerował siły. Wykonaliśmy pewne elementy, które są obciążeniem dla organizmu stąd więcej wolnego.
/MB/