„Wyeliminować błędy i wygrywać”

Andrzej Sobieszczyk przebojem wdarł się do pierwszego zespołu. Jutro z pewnością wybiegnie w pierwszej „składzie, który powalczy z Olimpią Grudziądz. 20-letni bramkarz uważa, że ostatnie pół roku pracy i zbierania doświadczeń pierwszoligowych ułatwiło wyeliminowanie błędów. Czas na dobre występy!

Marek Bartoszek: Jeszcze rok temu na wiosnę grałeś, będąc wypożyczonym w czwartej lidze. Jesienią z meczu na mecz budowałeś swoją pozycję w zespole. Dziś rozmawiam z Młodzieżowym Reprezentantem Polski i pierwszym bramkarzem Puszczy Niepołomice. Jak na 20-latka to chyba świetne osiągnięcie ?

Andrzej Sobieszczyk: Myślę, że tak. Dążę do tego by ciągle się rozwijać i być jeszcze lepszym. Tak naprawdę w Puszczy jestem już 1,5 roku. Wydaje mi się, że można zauważyć pewien postęp. Na początku, tak jak powiedziałeś były te wypożyczenia, ale cały czas trenowałem z pierwszym zespołem Puszczy, która walczył wówczas o awans w drugiej lidze. Z czasem udało się zadebiutować w kadrze i poczuć smak rywalizacji na poziomie pierwszoligowym

Jesienią traciliście najwięcej bramek w całej lidze. Tobie również zdarzyło się wyjąć piłkę z sieci kilka razy w jednym meczu. Wiosną w pierwszym spotkaniu udało się zachować czyste konto. To chyba wzmacnia wiarę we własne możliwości?

Pierwsza runda nie była  zbyt udana biorąc pod uwagę tą statystykę. Z pewnością traciliśmy zbyt dużo goli. W pewnym momencie w trzech kolejnych meczach straciliśmy bodajże 12 bramek. To raczej nie jest rezultat z którego możemy być dumni. Analizowaliśmy naszą postawę z trenerem i staraliśmy się eliminować błędy które się powtarzały. Mam nadzieję, że mecz z Chojniczanką był właśnie efektem tej pracy. Pamiętajmy, że to na razie tylko jedno spotkanie. Zobaczymy co będzie dalej.

Nie jest tajemnicą fakt, że interesują się Tobą kluby Ekstraklasy, byłeś m.in. na testach w Śląsku Wrocław. Puszcza nie staje się dla Ciebie zbyt małym klubem?

Nie, nie. Powiedzmy sobie szczerze, że po jednej rundzie ciężko stwierdzić czy zawodnik ma szansę rozwinąć się na tyle by grać jeszcze lepiej, w wyższej lidze. Te testy były kolejnym krokiem. Tylko starannie je stawiając można w piłce coś osiągnąć.

W Chojnicach zdobyliście bardzo ważne trzy punkty. Udało się ugrać pełną pulę na trudnym terenie z zespołem również walczącym o utrzymanie. Atmosfera w szatni po takim meczu chyba jest niezła?

Oczywiście że tak. Prawdę mówiąc przed meczem z Chojniczanką wszyscy skazywali nas na porażkę. W zasadzie tylko takie opinie pojawiały się w mediach. Nam jednak udało się wygrać i to z pewnością jest dobry sygnał przed kolejnymi meczami. Ale to tylko jeden mecz, więc nie ma co popadać w hurraoptymizm.

Do meczu z Olimpią podejdziecie jako zespół nad „kreską”. Ta świadomość ma wpływ na Waszą grę?

Myślę, że to nie ma większego znaczenia. Tabela w I lidze jest tak spłaszczona, że wygrywając jeden mecz można znaleźć się w środku tabeli, czy nawet wyżej, a przegrywając spaść do strefy spadkowej. Nie zwracamy na to uwagi. Koncentrujemy się na tym by zagrać jak najlepiej.

W Grudziądzu przegraliście z Olimpią. Czas na rewanż. Wiecie jak zagrać, by powstrzymać piąty zespół ligi?

Nie chcę zdradzać naszej taktyki na jutro (śmiech)! Mogę natomiast powiedzieć, że wraz ze sztabem szkoleniowym dokładnie analizowaliśmy grę piłkarzy z Grudziądza. Trudno opierać się na pierwszym meczu, bo każde spotkanie jest inne. Nie łatwo przewidzieć jak wydarzenia na boisku się potoczą. Jeśli jednak wyjdziemy skoncentrowani i uda się zrealizować zalecenia trenera to miejmy nadzieję, że rezultat wszystkich nas usatysfakcjonuje.

Jesienią bywało tak, że grając ładnie dla oka nie zdobywaliście punktów. W Chojnicach sędzia nie szczędził Wam żółtych kartek, nawet Ty znalazłeś się w jego protokole. To zapowiedź przejścia z gry efektownej w efektywną?

Myślę, że nie. Nadal staramy się grać w piłkę. Wiemy jednak, że nie możemy popełniać prostych błędów.  W pierwszej rundzie właśnie z tego powodu tak często traciliśmy bramki. Musimy wziąć na to poprawkę, a to czasem wiąże się z kartkami. Musimy być bardziej konsekwentni w naszej grze.

Trener Wójtowicz przed startem rundy mówił, że jest umiarkowanym optymistą i liczy na 14 miejsce na koniec sezonu. Jak oceniacie swoje szanse?

Trudne pytanie. Pierwszy mecz zagraliśmy w końcu tak jak byśmy chcieli. Jeśli nadal ta forma się utrzyma to może będzie to równoznaczne z notowaniem kolejnych dobrych wyników. Nie możemy celować w jedno, konkretne miejsce. Chcemy się utrzymać. Ale same chęci to za mało. Czy zrealizujemy cel? Będziemy wiedzieć 7 czerwca po ostatniej kolejce.

Pół roku temu I liga była dla większości zawodników w kadrze czymś nowym, wcześniej nie spotykanym. Teraz macie pierwsze pół roku za sobą. Coś szczególnie Cię zaskoczyło?

Z pewnością w pierwszej lidze jest wielu naprawdę bardzo dobrych zawodników. Niejednokrotnie z przeszłością choćby ekstraklasową. Na początku był to dla nas spory przeskok. Teraz mamy już swój bagaż doświadczeń, który mam nadzieję, pozwoli wyeliminować błędy, które zdarzały się zwłaszcza na początku sezonu. Oby dzięki temu osiągane przez nas rezultaty były lepsze.

Krystian Stępniowski, z którym rywalizujesz o miejsce w składzie, a teraz Twój zastępca z pewnością miejsca w bramce łatwo Ci nie odda. Taka rywalizacja wśród bramkarzy Wam sprzyja?

To pomaga. Krystian miał niestety pecha w okresie przygotowawczym bo złapał kontuzję i nie mógł grać. Moja gra w sparingach była łatwiejsza bo miałem możliwość w większej ilości meczów rozegrać pełne 90 minut. Gdyby był zdrowy pewnie gralibyśmy po połowie. Krystian na szczęście dochodzi już do siebie i zobaczymy co będzie dalej. Obaj trenujemy i myślę, że niezależnie od tego który z nas będzie stał między słupkami będzie to z korzyścią dla drużyny.

Tak z przymrużeniem oka. Nie liczycie po cichu, że drugiemu powinie się noga, co pozwoli wskoczyć do składu?

Myślę, że nie (śmiech). Rywalizacja na bramce jest szczególna. Błąd jednego to szansa dla drugiego. Tak to już jest na tej pozycji od zawsze i chyba raczej się to nie zmieni.

Trener Wójtowicz stwierdził, że byłeś dla niego jednym z odkryć piłkarskiej jesieni. Jak podsumujesz swoje występy?

Cieszę się, że udało mi  się zagrać w tylu meczach. Nie do końca jestem zadowolony z jakości mojej gry w kilku z nich. Powiedzmy sobie szczerze, że parę słabszych występów się trafiło. To mnie tylko motywowało do jeszcze większej pracy i analizy błędów, które się pojawiały. Wiadomo w sporcie są trudne momenty i trzeba dążyć do tego by z nich wyjść jak najlepiej. Oby teraz nadeszły te lepsze występy.

Kto jutro wygra?

Mam nadzieję, że my.

 

Rozmawiał Marek Bartoszek

fot. Overlia Studio